|
|||||||||||||||||||||||||||||||||
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||
Zapraszamy na polską Alaskę – Bieszczady, Przysłup k/Cisnej Sport ten ma swój początek oczywiście na Alasce, w realnym codziennym życiu. Tam, przez większą część roku, na początku XX wieku, psy zapięte do sań były jedyną nadzieją na przetrwanie zimy, kiedy przez kilka miesięcy wiele osad odciętych było od świata. Dzięki nim możliwe były wyprawy na polowania, czy do oddalonej o dziesiątki kilometrów cywilizacji. Psy i ich poganiacze są bohaterami wydarzenia, które w 1925 za pośrednictwem radia i prasy śledziła cała Ameryka. Styczeń na Alasce, najzimniejsza zima od 28 lat: -40oC, prędkość wiatru 60 km/godz. Warunki ekstremalne, nawet jak na tamte tereny. W Nome wybucha epidemia błonnicy (krztusiec). Zatoka skuta lodem, żaden statek się nie przebije. Na całej Alasce 3 samoloty, niezdolne do lotu w takich warunkach. 1100 ludzi skazanych na śmierć, jeśli w ciągu kilku dni nie dotrą szczepionki z oddalonego o 1050 km Nenana. Dzięki telegrafowi ustawiana jest sztafeta z 20 poganiaczy i ich psów zapiętych do sań. Ci rozwoziciele poczty, znający trasę, teren, potrafiący poradzić sobie w ekstremalnych warunkach są jedyną nadzieją. Rozpoczyna się wyścig ze śmiercią. To były mordercze dni walki z czasem, naturą, własną słabością. Bieg non-stop do granic wyczerpania zarówno ludzi jak i psów, szczepionki przekazywane z sań do sań. Po 5 dobach, do Nome wjeżdża zaprzęg poganiacza Gunera Kassel, którego liderem jest pies Balto. Zdążyli na czas, wygrali ze śmiercią. Bohaterami tego wydarzenia byli wszyscy poganiacze i ich psy (od 6 do 12 psów w zaprzęgu). Najbardziej znany i pamiętany do dziś – Balto, któremu postawiono pomnik w Central Parku w Nowym Jorku. Pozostał nie tylko pomnik. Od 1976 roku, co roku, odbywa się wielka gonitwa psich zaprzęgów, znana na całym świecie pod nazwą Iditaroad. Wyścig ten odbywa się na pamiątkę tamtych wydarzeń, na tej samej trasie: Nenana - Nome. Zasady są proste. Zaprzęg składający się z maszera i ok. 14 psów ciągnących sanie, ma dojechać na metę. Na saniach załadowane jest wszystko, co jest konieczne do przeżycia i pokonania tego dystansu. Po drodze nie mogą korzystać z pomocy z zewnątrz. Czas nie jest najistotniejszy. Tutaj rządzi natura. Naprawdę dzika przyroda, przestrzeń, pokonanie własnej słabości, wzajemne zrozumienie i zaufanie pomiędzy psami i maszerem. Zdani są tylko na siebie. To jest najważniejsze i najtrudniejsze zarazem. Wyścig kończą jedynie najtwardsi, po 9-10 dniach. Sport zaprzęgowy w Polsce jest stosunkowo młody. Zaczęło się od pierwszych wyścigów sprinterskich na wózkach w 1991 roku w Pomiechówku k/Warszawy, gdzie startowało 9 załóg, największy zaprzęg to 2 psy. Pierwsze wyścigi na saniach – 1992 rok w Zawoi. Od tamtych lat w Polsce rozgrywane były Mistrzostwa Polski, Mistrzostwa Europy i Mistrzostwa Świata. Ania i Tomek Kudełka w 2001 roku zorganizowali pierwsze wyścigi psich zaprzęgów w Przysłupiu k/Cisnej. W tym roku to już szósta edycja wyścigów, jedynej imprezy w Polsce która cyklicznie odbywa się w tym samym miejscu, zawsze na śniegu. Na ich zawodach rozgrywane były wyścigi w randze Mistrzostw Polski, Pucharu Polski, Pucharu Europy. To tutaj ściąga co sezon ok. 50 załóg z całej Polski, startują najlepsi. W zeszłym roku byli wszyscy zawodnicy, którzy 2 tygodnie później na Mistrzostwach Świata w Fraunewald wywalczyli dla Polski drużynowe Mistrzostwo Świata, 7 medalowych miejsc, w tym 4 tytuły mistrzowskie. Jeden z nich jest Tomka. Pod koniec stycznia też tu przyjadą, na pewno. Psy i ich masterzy opanują Bieszczady na 5 dni. Oślepiające słońce odbijające się w śniegu, wycie podnieconych psów szykujących się do startu, błysk adrenaliny w oczach maszerów. Sędziowie odliczający sekundy. Lśniące wozy obstawy zawodów – Straż Leśna, GOPR, Pogotowie, Policja. Z polowej kuchni paruje bigos, kiełbasa na ruszcie, w kubkach grzaniec. Święto maszerów, ich rodzin i tych wszystkich, którzy przyjadą poczuć tą atmosferę. Dla większości zawodników osiągane czasy nie są najważniejsze. Chęć ścigania się, bycia pierwszym jest na początku. W miarę dojrzewania tej pasji, tak naprawdę ważne jest to co w innych „wolnych” sportach, alpinizmie czy żeglarstwie. Uczucie wolności, przestrzeni, sprawdzenie siebie, dotknięcie własnych granic. Informacja nadesłana: Gośka Zalewska, Radek Ekwiński (konsultacje) Komentarze do newsa: dodaj swój komentarz |
|
||||||||||||||||||||||||||||||||
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||
Serwis SOLINA info.pl używa pliki cookies. Korzystając ze strony Solina.info.pl wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami twojej przeglądarki. |