solina-top
SOLINA - Bieszczadzkie Morze w portalu solina.info.pl - noclegi, domki, hotele, baza noclegowa

Solina - wydarzenia i aktualności w portalu solina.info.pl

Relacja z Wyścigów Psich Zaprzęgów "Śladem Niedźwiedzia"
2007-02-09wydrukuj news

Poniedziałek rano, 5 luty 2007. Koniec. Cisza. Nie słychać już setek psich głosów, warkotu skuterów. Wokół Oberży można bez problemu znaleźć miejsce do zaparkowania samochodu, co przez ostatnie dni było jedynie marzeniem. Dzień jak co dzień o tej porze roku. Nic nie wskazuje na to, że przez ostatnie kilka dni wyścigi psich zaprzęgów opanowały ten kawałek Bieszczad. To był kolejny rok wyścigów w Bieszczadach, w Przysłupiu. Po raz szósty SPRINT Śladem Niedźwiedzia i udana premiera MIDa.

Ten rok był wyjątkowy. Zima zaskoczyła wszystkich i nie zawitała na czas w Bieszczady. Kilka dni przed planowanym terminem Tomek z Radkiem i Maćkiem oraz przyjaciółmi przeżywali katusze, bawiąc się we wróżkę, próbując wyczytać z fusów kawy i prognoz pogody, co się będzie działo pod koniec stycznia. Z fusów na upartego dało się wyczytać intensywne opady śniegu (silna sugestia robi swoje), ale prognozy pogody były nieubłagane. Brak opadów. Trudna decyzja, przekładamy wyścigi o tydzień. Byle tylko zaczęło padać…

No i na własnej skórze przekonaliśmy się, że spełnione marzenia mogą być przekleństwem. W sobotę zaczęło sypać. Delikatnie, później coraz intensywniej, aż po śnieżyce. Na początku radość i decyzja – robimy wyścigi. Ale to było tylko kilka dni do terminu. Znajomi, przyjaciele, wszyscy którzy mogli, zgłosili się do pomocy. I zaczęła się jatka. Kilkudniowa walka o trasy. Kilka skuterów non-stop jeżdżących po wytyczonych trasach. Morderczy przejazd, wydłubywanie maszyn z puszystej warstwy śniegu, która nie zdążyła się uleżeć. Zegar tykał. Kolejny powrót na trasę…., której już nie ma. Intensywne opady śniegu i silny wiatr zniweczyły poprzednie wysiłki. No i znowu darcie trasy. O 3.00 w nocy, po kolejnym powrocie z trasy modły wznoszone do natury. Niech trochę odpuści, zmrozi to co napadało. Da nam szanse. Nie dała.

Czwartek rano. Czas na MIDa (średniodystansowy wyścig psich zaprzęgów w formule non-stop, 81 km). Poprzedniego dnia na odprawie z zawodnikami, dokładne omawianie trasy, uprzedzanie, że nie będzie lekko, omawianie trudnych odcinków. Noc nerwowa. Dalej pada, wieje silny wiatr, minusowe temperatury. Nie wróży to dobrze. Rano wszyscy gotowi do startu, choć pogoda się nie poprawiła. Nikt nie odpadł, nikt się nie wystraszył. Po wypuszczeniu wszystkich zaprzęgów, Tomek jedzie skuterem sprawdzić stan trasy po pierwszym przejeździe. Ujeżdża tylko kawałek trasy, na otwartej przestrzeni zakopuje się, dalej ani rusz. A kto jak kto, ale on zna świetnie „instrukcję obsługi skutera”. Wraca. A my nie mamy żadnego sygnału od zawodników, że coś jest nie tak, że nie da się jechać. No i znowu mamy dowód wyższości 4 łap, nad końmi mechanicznymi. Kolejne potwierdzenie, że wiele lat temu, na Alasce psie zaprzęgi były rzeczywistym, jedynym wybawieniem, łącznością ze światem. Wszystkie zaprzęgi szczęśliwie docierają na metę po pierwszym odcinku. Zmęczone twarze maszerów, psom też dało w kość. Ale gdyby wpadli na metę na luzie, bez oznak wysiłku, jak po majówce, znaczyłoby to, że źle odrobiliśmy lekcje. Nie przygotowaliśmy wyścigu na miarę ich możliwości. Bo przecież przyjechali, żeby sprawdzić siebie i swoje zaprzęgi, po walkę z sobą i naturą. Fakt, natura dołożyła swoje, wywiązała się ze swojego zadania bardziej niż celująco. Wyścig ukończyli wszyscy. Maksymalny czas regulaminowy, na przebycie trasy i postoje to 20 h. Metę zamknęliśmy już o 19.00, po 9 godzinach od rozpoczęcia wyścigu. Hmmm… W przyszłym roku wymyślimy coś nowego. Formuła pewnie ta sama, ale trasa… Już coś tam się błąka po głowach, Radek kombinuje. Jak go znamy, na pewno coś wymyśli… Też nie będzie lekko…

Dla MIDowców to już koniec, dla nas nie. Za 39 godzin ruszają kolejne wyścigi, SPRINT. A to już inny bieg. Trzeba zrobić coś z trasami. Marszałkowska być to nie musi, i nawet być nie powinna. Ale nie mogą przedzierać się przez zaspy, szukać zawianej trasy, która choć oznaczona znakami i palikami, znika….

Na pomoc przyszedł traktor z pługiem. Pojechał przecierać trasę. No to jesteśmy w domu. Możemy odsapnąć…. Za kilkadziesiąt minut, info na komórkę… Możecie przyjechać? Trzeba wyciągnąć traktor… ugrzązł w nawianych zaspach… Na kilka sekund wszystkim ręce opadły. Ale w Bieszczadach przeciwności jedynie wzmagają upór, determinację. Wyciągnęli. Traktor zasypał dziurę po sobie i dalej z trudem, ale bez wpadek, przetarł trasy. Później poszły znowu skutery, natura na chwilę odpuściła. Trasy zostały przygotowane. Nie były łatwe, ale dla maszerów to nie pierwszyzna.

A gdzieś tam w Oberży zupełnie inny zamęt przygotowań. Wypuszczanie info, że zawody się odbędą, odbieranie ciągle dzwoniących komórek (czy aby na pewno mamy śnieg, bo w całej Polsce deszcz zmył to co napadało), rejestracja zgłoszeń, próby opanowania narastającego chaosu. Ale to norma, zawsze tak jest. Z tą różnicą, że w tym roku w kilkudniowej pigułce. Ale ekipa doświadczona, ekspress leje rekordowe ilości kawy. Do tego wspomnienia, jak to było rok temu, dwa… kilka lat temu, anegdoty. Wybuchające salwy śmiechu, budzące tych co próbują na krześle wydrzeć kilka minut snu. Znowu się dzieje. Jak dobrze być wśród tych ludzi.

Sobotni poranek. Przejmujące wycie. Zaczyna się jednym głosem, dołączają kolejne. Kulminacja to śpiew 150 psów, szykujących się do pierwszego dnia wyścigów. Cichną. Podano śniadanie.

Na stake out’ie ("parking" dla psów) coraz większe zamieszanie, kontrole sędziowskie i weterynaryjne, zjeżdża się obstawa zawodów. Psy jeszcze spokojne, choć ogony merdają, w oczach zapalają się ogniki. Stoimy w pewnej odległości od stake out’u. Nagle ogólny szum przeszywa przeciągłe wycie, ujadanie. Kumpel, który zna na wylot świat psio-maszerski, sznurując rozwiązany but, nie podnosząc nawet wzroku rzuca – kto zapina? To znak rozpoznawczy. Zawody się rozpoczynają, szykowany jest pierwszy zaprzęg. I od tej pory już tak non-stop przez cały czas trwania wyścigów. Z jednej strony drogi biegnącej w górę Przysłupia wypuszczane są kolejne zaprzęgi przy wtórze końcowego odliczania sędziów, mocowania się z wyrywającymi się psami, gotowymi w każdej chwili ruszyć galopem, byle im tylko pozwolono.

Z drugiej wpadają Ci kończący bieg, sprawdzanie stanu psów, odczytywanie chipów (regulaminowa kontrola, czy psy kończące bieg to te zgłoszone do udziału w wyścigu, posiadające szczepienia, etc.) . Do pełnego obrazu należy dołożyć setki aparatów fotograficznych publiczności, próbującej uchwycić tą niepowtarzalną atmosferę, kręcących się wszędzie tam, gdzie cokolwiek się dzieje, widać jakiś psi ogon. Obsługa zawodów próbuje mieć oczy dookoła głowy i dopilnować, żeby nie doszło do kolizji zaprzęgów z ludźmi, samochodami, innymi psami, dziećmi, całym tym roześmianym rozgardiaszem.

Pomimo, że pogoda łaskawsza niż w poprzednie dni, jednak nie tak cudna jak podczas poprzednich wyścigów, publiczność dopisała. Wydaje się, że ta impreza wpisała się na stałe w pamięć i kalendarze miłośników psów i natury. Ściągnęli mieszkańcy z okolicznych rejonów, dla których wyścigi są też okazja do spotkania. Byli też Ci, którzy przyjeżdżają na coroczny wypoczynek. Niektórzy specjalnie na wyścigi. Miło było słuchać tych, którzy po raz pierwszy mając styczność z tym mikroświatem, wyrażali swoje zdziwienie, podziw. Przekonali się na własne oczy, że to sport, gdzie najważniejsze jest zgranie psa i człowieka. Że te psy, nie są zmuszane do wysiłku. Wykorzystywane są jedynie ich naturalne predyspozycje, chęć pracy.

Byli też i przyjaciele maszerów. A przede wszystkim sami masterzy. Prawie wszyscy „weterani” wyścigów Śladem Niedźwiedzia. Niektórzy nie dojechali, ale nie dlatego że nie chcieli. Nagła zmiana terminu, lub ich prywatne wydarzenia spowodowały ich brak. Ale byli z nami. Czy to dzwoniąc, czy też udzielając się na maszerskich forach, dopytując co ...

Czytaj dalej: 1 2

Komentarze do newsa:   dodaj swój komentarz


Wołkowyja noclegi
Polańczyk hotel
Statek Tramp Polańczyk
Domki Solina - Wołkowyja
Swobodne Wycieczki
Na Górce
Czadzie Sioło
Unitra Polanczyk
Domki Bukowiec
Chatka Wariatka Solina
Noclegi Nad Solina
Raj Helmuta
Caryńska Ustrzyki Górne
Terbowiec Ustrzyki Górne
Domki Solina
Apartamenty - Zajazd Pod Carynska
Solina | Wiadomości | Miejscowości | Atrakcje | Noclegi | Mapa Soliny | Polityka Prywatności | Kontakt

Serwis SOLINA info.pl używa pliki cookies. Korzystając ze strony Solina.info.pl wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami twojej przeglądarki.